Po błogim lenistwie powróciłam do Poznania. Tylko 4 dni… ,a przybrałam na wadze ponad 1kg, ale wybaczam sobie, bo przecież babcinych
obiadów nigdy się nie odmawia :) Ciągle siedzę i majsterkuje przy wyglądzie
bloga. Zmieniam, poprawiam, za chwilę znowu to samo, chyba nadal coś mi w nim
brakuje. Ostatnio naczytałam i naoglądałam się mnóstwa różnych stron i
stwierdzam, że większość z nich jest po prostu nudna. Zwróciłam uwagę na
komentarze ludzi, gdzie ponad połowa popierała moją wewnętrzną opinię. To mi
dało do myślenia i doszłam do wniosku, że niektóre osoby oprócz oglądania samych zdjęć lubią czytać ,a tego na takich blogach brakuje…DLATEGO, od dzisiaj
postanowiłam, że będę przykładać większą uwagę do moich postów i będą one
lifestyle’owe. Oczywiście ciągle znajdziecie tutaj stylizacje, ale również coś od siebie - mojego. Mam nadzieję, że przypadnie Wam to do gustu.
W stylizacji postawiłam na spokój. Zero neonu, krzykliwych
kolorów. Chciałam, aby zestawienie było zwyczajne, po prostu dziewczęce. Białą
bawełnianą sukienkę znalazłam na przecenach w Terranovie. Od razu przed
przymierzeniem jej, przyrzekłam sobie, że zabieram ją do Grecji, także możliwe,że jeszcze się tutaj pojawi. A teraz uciekam wyciszyć swoje myśli, małą wędrówką do lasu:)
(sukienka - terranova, sandały - stradivarius, torebka - diverse, naszyjnij,bransoletka - cropp)